II Zjazd Polonii i Polakow z Zagranicy
28 kwietnia - 3 maja 2001 r.
Dorobek X-lecia niepodleglej Polski a Polacy za granica
Andrzej Stelmachowski
prezes Stowarzyszenia "Wspolnota Polska"
I. Przelom polityczny 1989 roku mial i ma zasadnicze znaczenie rowniez
dla stosunkow wzajemnych Kraju i naszych rodakow rozsianych po calym swiecie.
Wiemy wszyscy, jak trudna rzecza bylo scalenie w ramach jednego panstwa
po odzyskaniu niepodleglosci w 1918 roku ziem poszczegolnych zaborow. Wiemy,
z jakim trudem ukladano w okresie miedzywojennym stosunki z Polonia, ktora
skadinad ofiara krwi przypieczetowala swoj zbrojny udzial w odzyskaniu
niepodleglosci; "Blekitna Armia" zawsze pozostanie symbolem zrywu polskich
emigrantow w obronie praw Ojczyzny do niepodleglosci. Nalezy tez przypomniec
utworzenie Swiatowego Zwiazku Polakow (Swiatpolu) jako organizacji laczacej
Polonie Zachodnia z Macierza. Wprawdzie nie udalo sie wowczas objac jej
ramami wszystkich organizacji polskich czynnych za granica, jednak stworzono
platforme dla szerszego wspoldzialania Kraju i Polonii. Dzisiaj zyje juz
tylko czterech dzialaczy Swiatpolu. Jest mi milo powitac na tej sali niektorych
z nich, symbolizujacych pomost serdecznej lacznosci, ktora przetrwala burze
dziejowe. Na polu dzialania duszpasterskiego pojawili sie w okresie miedzywojennym
ojcowie Chrystusowcy, jako wyspecjalizowana struktura koscielna, majaca
zapewnic opieke duchowa nad naszymi rodakami. Druga wojna swiatowa w znacznym
stopniu zniszczyla swiezo powstale wspomniane wiezi organizacyjne. Natomiast
zrodzila sie ze znoju zolnierskiego i ofiary krwi emigracja niepodleglosciowa,
skupiona wokol Prezydenta i Rzadu na Uchodzstwie w Londynie. Rola tej emigracji
moze byc smialo porownywana do Wielkiej Emigracji popowstaniowej z XIX
wieku. Podtrzymywala ona nie tylko zewnetrzne atrybuty niezaleznej panstwowosci
polskiej, ale nade wszystko krzewila ducha niepodleglej Rzeczypospolitej
i to w najtrudniejszych latach, gdy my tu, w Kraju, nie mielismy warunkow
wyrazania mysli i uczuc narodu. Lata siedemdziesiate byly swiadkami nie
tylko tworzenia zalazkow zorganizowanej opozycji w Polsce, ale takze -
dzieki czynnej akcji podjetej przez Polonie Amerykanska - utworzeniem Rady
Koordynacyjnej Wolnego Swiata, ktora otwarcie formulowala program odzyskania
niepodleglosci Polski i wyzwolenia jej z jarzma komunizmu.
Mozna wiec powiedziec, ze Polonia przodowala w wysilkach zmierzajacych
do odzyskania niepodleglosci. Kiedy zas powstal wielki ruch "Solidarnosci"
ogromna mobilizacja w akcji pomocy, obejmujacych spoleczenstwa krajow demokracji
zachodniej byla w wielkim stopniu dzielem tejze Polonii. Nigdy nie zapomnimy,
jak wielkim oparciem byla dla nas swiadomosc tego wsparcia i jego materialny
wyraz, zwlaszcza w ciezkich latach stanu wojennego.
Przelom 1989 roku zaowocowal przede wszystkim odrodzeniem sie polskosci
na Wschodzie. Ani w okresie przedwojennym, ani w okresie PRL nie bylo mozliwosci
nawiazania jakichkolwiek stosunkow organizacyjnych z Polakami na Wschodzie,
a byly i takie czasy, zwlaszcza w latach stalinowskiego terroru, gdy nawet
korespondencja prywatna stanowila niebezpieczenstwo dla naszych rodakow
na Wschodzie. Dopiero z koncem lat osiemdziesiatych zaczely powstawac pierwsze
organizacje polskie na rozleglych obszarach b. Zwiazku Sowieckiego, zaczelo
sie budzic zycie polskie, dotychczas przytlumione lub wrecz skrywane, a
rownolegle nastapilo odrodzenie zycia religijnego.
Nawiazane zostaly blizsze wiezi z Polakami i Polonia na Zachodzie.
Zaprzestano dawnych praktyk z okresu PRL, gdy usilowano pozyskac sobie
pewne grupy ze srodowiska emigracyjnego wbrew organizacjom niepodleglosciowym.
Do rozmiarow symbolu uroslo uroczyste przekazanie na Zamku Krolewskim w
Warszawie insygniow prezydenckich pierwszemu wybranemu w wolnych wyborach
powszechnych prezydentowi Lechowi Walesie w dniu 22 grudnia 1990 roku przez
ostatniego Prezydenta RP na Uchodzstwie Ryszarda Kaczorowskiego. Tkanka
oficjalnych kontaktow miedzy wladzami RP a Polonia zostala wzbogacona o
tkanke wiezi spolecznych w postaci szeregu organizacji pozarzadowych, wsrod
ktorych pozwole sobie wymienic zwlaszcza Stowarzyszenie "Wspolnota Polska",
ktore mam zaszczyt reprezentowac.
Zjazd Polonii i Polakow z zagranicy, ktory odbyl sie w Krakowie w 1992
roku byl manifestacja owych serdecznych wiezi, laczacych wszystkich poczuwajacych
sie do polskosci, bez wzgledu na miejsce zamieszkania. Byl tez okazja do
spotkania i blizszego poznania sie naszych rodakow ze Wschodu i z Zachodu.
Od tego czasu minelo wszakze blisko 9 lat. Nastapil przelom stulecia i
tysiaclecia nie tylko w sensie kalendarzowym. Wiek XXI rozpoczal sie wraz
z ogromnymi przemianami cywilizacyjnymi. Komputery i internet moga byc
przykladem zmian w komunikacji miedzy ludzmi, a slowo "globalizacja" zrobilo
kariere, budzac u jednych entuzjazm, u innych lek. Polska wkroczyla w XXI
wiek jako inny kraj.
Nasza niepodleglosc uzyskala mocna podbudowe w postaci przyjecia naszego
kraju do NATO. Nie sposob nie podkreslic tu zaslug naszych rodakow zamieszkalych
w krajach czlonkowskich NATO, na czele z Kongresem Polonii Amerykanskiej
i jej prezesem p. Edwardem Moskalem, ktory zorganizowal potezna akcje na
rzecz przyjecia Polski do sojuszu polnocnoatlantyckiego. Oczywiscie rozumiemy
wszyscy, ze podstawy niepodleglosci trzeba wzmacniac bezustannie i ze nie
mozna sobie pozwolic na biernosc, zwlaszcza przy naszym polozeniu geopolitycznym.
Stad nasze wysilki, by stworzyc silne podstawy ekonomiczne, chociaz przejscie
z gospodarki centralnie sterowanej i podporzadkowanej interesom b. Paktu
Warszawskiego i b. RWPG do gospodarki rynkowej, polaczonej z systemem zachodnim
jest procesem trudnym, dlugotrwalym i wymagajacym wielu wyrzeczen. Wejscie
do Unii Europejskiej jest polskim celem strategicznym. Przy tym, dzisiaj
nie jest to juz pytanie - czy wejdziemy, lecz - kiedy wejdziemy do Unii?
Powoli ukladamy sobie stosunki wewnetrzne. Czas wielkiego zrywu juz
minal. Miejsce wielkich uniesien i wielkich emocji zajela proza zycia codziennego.
Stworzylismy podstawy prawno-organizacyjne ustroju demokratycznego, czy
jednak mozemy powiedziec z czystym sumieniem, ze stworzylismy spoleczenstwo
obywatelskie ? Mozna miec co do tego watpliwosci. Jestesmy ciagle jeszcze
jak mlode wino w procesie fermentacji. Ciagle jeszcze uklad partyjny nie
jest stabilny, ciagle odbywaja sie przesuniecia na politycznej szachownicy,
a rzady zmieniaja sie nader czesto. Godzi sie wszelako zauwazyc, ze ostatnio
rzady wykazuja coraz dluzszy zywot, a po raz pierwszy powstala mozliwosc,
ze rzad premiera Jerzego Buzka, chociaz mniejszosciowy, przetrwa cala kadencje.
Kryzys rosyjski nie zachwial podstawami naszej gospodarki, ktora rozwija
sie, przy czym sektor prywatny stal sie dominujacy. W ostatnich latach,
z lepszym lub gorszym skutkiem, wdrozono cztery wielkie reformy: 1) samorzadowa,
2) edukacyjna, 3) emerytalna, 4) w zakresie opieki zdrowotnej. Ciagle trwa
proces dostosowywania naszego kraju do standardow Unii Europejskiej. Nie
da sie jednak zaprzeczyc, ze brak poczucia stabilnosci i bezpieczenstwa
socjalnego jest bolesnie odczuwany w wielu warstwach naszego spoleczenstwa,
zwlaszcza wsrod ludzi starszych wiekiem lub slabszych ekonomicznie, a rosnace
bezrobocie stalo sie powszechna troska.
Nie da sie rowniez zaprzeczyc, ze w stosunkach z naszymi rodakami zyjacymi
poza granicami kraju pojawily sie na niektorych odcinkach "iskrzenia",
niepotrzebnie zadrazniajace stosunki wzajemne. Wszystkie te okolicznosci
przemawialy za potrzeba zorganizowania II Zjazdu Polonii i Polakow z Zagranicy.
Szerokie konsultacje wykazaly dazenie, by raczej ograniczyc liczbe jego
uczestnikow, zmniejszyc role manifestacyjna Zjazdu, a skupic sie na jego
zadaniach merytorycznych.
II. Nie pretendujac do wyczerpujacego katalogu zagadnien, ktore nalezaloby
rozwazyc chcialbym zwrocic uwage na niektore z nich, ktore wydaja sie byc
istotne.
1) I tak na tle doswiadczen ostatniego 10-lecia nasuwa sie pytanie:
czym wyraza sie polskosc u progu XXI wieku? Na pewno nie jest to sprawa
przynaleznosci panstwowej; nigdy zreszta nia nie byla, chociaz zdarzaja
sie wypadki mylenia tych pojec. Czy jest to sprawa znajomosci jezyka? Odpowiedz
musi byc rowniez negatywna. Z jednej strony jest wielu przedstawicieli
innych narodowosci, ktorzy opanowali jezyk polski, ale nigdy nie mieli
powiazan z polskoscia w sensie wiezow krwi, ani tez nie czuli sie Polakami.
Z drugiej strony jest wielu ludzi, ktorzy poczuwaja sie do polskosci, a
niekiedy wykazuja postawe gleboko patriotyczna, ale juz po polsku nie mowia,
albo mowia bardzo zle. Tytulem przykladu moge wskazac na Syberie, a na
drugiej polkuli - na Brazylie.
Otoz ostatnimi laty nastapilo na Syberii ogromne ozywienie polskosci.
Dziala tam juz ok. 30 organizacji polskich i wciaz powstaja nowe. Ich czlonkowie
z reguly mowia po rosyjsku, ale maja zywe poczucie polskiego pochodzenia;
w wielu przypadkach jest ono nawet podkreslane z poczuciem dumy. Nikt nie
wie, ilu jest naszych rodakow na Syberii. Moge tylko zaznaczyc, ze kiedy
w ubieglym roku odwiedzalem osrodki polskie w Syberii Wschodniej, dowiedzialem
sie, ze np. w Usolu Syberyjskim, miescie liczacym 120 tys. mieszkancow,
az 30% przyznaje sie do korzeni polskich. Najczesciej zreszta sa to potomkowie
dawnych zeslancow, pochodzacy z malzenstw mieszanych, w pelni zintegrowani
z miejscowa ludnoscia. Jednak i oni sa czastka naszego narodu.
Podobne zjawisko odnotowac mozna w Brazylii. Doktryna nacjonalizmu
brazylijskiego proklamowana w 1938 roku zaowocowala calkowita likwidacja
szkolnictwa etnicznego, w tym polskiego, a nawet wydano zakaz poslugiwania
sie jezykami obcymi w miejscach publicznych. Nic dziwnego, ze jezyk polski
zaczal zanikac tym bardziej, ze naplyw nowych emigrantow do Brazylii byl
nikly i nadal przewaza tam "stara" Polonia z przelomu XIX i XX wieku. A
przeciez wybor polskiego Papieza, popularnosc ruchu "Solidarnosciowego"
i osobiscie Lecha Walesy, spowodowaly ogromne odrodzenie sie polskosci.
Dzisiaj do polskich korzeni przyznaje sie ok. 1,5 miliona ludzi, a polski
folklor i obyczaje staly sie popularne takze w innych grupach etnicznych.
Pojawilo sie wszakze inne jeszcze zjawisko, calkowicie nowe. Mam tu
na mysli kategorie osob o dwoistej swiadomosci narodowej. Przy tym nie
chodzi tu o to, ze ktos, poczuwajac sie do polskosci, czuje sie jednoczesnie
Amerykaninem czy Kanadyjczykiem. Na obszarach "Nowego Swiata" niemal wszyscy
sa przybyszami, tyle tylko, ze z roznych okresow historycznych, a spoleczenstwa
sa wciaz jeszcze otwarte dla nowych przybyszow (pomijam tu urzedowe ograniczenia
imigracyjne) i nie wymaga sie wyrzeczenia swoich korzeni.
Inaczej jest w Europie, gdzie mamy do czynienia ze spoleczenstwami
daleko mniej otwartymi, a podzialy narodowosciowe sa silnie odczuwane mimo
panstwowych tendencji integracyjnych. A przeciez nie gdzie indziej jak
w Niemczech zetknalem sie niedawno z okresleniem: "Deutsch-Pole" ("Polako-Niemiec").
Przez szereg lat po wojnie takie okreslenie bylo niewyobrazalne. A jednak,
zarowno Polacy, jak i Niemcy przekonali sie, ze istnieje wcale nie tak
mala grupa ludzi o autentycznie podwojnej swiadomosci narodowej. Na tym
tle powstaje szereg problemow nie tak latwych do rozwiazania, o czym wiedza
najlepiej przedstawiciele zarowno polskich organizacji w Niemczech, jak
i duchowni prowadzacy na tym terenie dzialalnosc duszpasterska.
Obawiam sie, ze nie wypracowalismy jeszcze metod postepowania z wspomniana
kategoria ludzi. Przy tym nie jest to tylko problem naszych rodakow w Niemczech.
Organizacje polsko-greckie, polsko-cypryjskie, polsko-albanskie itp. lacza
ludzi nie tylko na zasadzie czystej przyjazni. Niekiedy u podstaw ich dzialalnosci
leza uczucia znacznie glebsze. Zapewne nie mozna tu mowic o podwojnej swiadomosci
narodowej, ale istnieje element polskosci, ktorego nie powinnismy lekcewazyc.
2) Innym zagadnieniem jest cel dzialalnosci organizacji polskich i
polonijnych, jak rowniez organizacji krajowych stawiajacych sobie za cel
wspoldzialanie z rodakami za granica. Do niedawna cele wydawaly sie proste,
a sytuacja klarowna. Odzyskanie niepodleglosci i upadek komunizmu stworzyly
nowa sytuacje. Problem byl juz dostrzegany na Zjezdzie Krakowskim w 1992
roku, ale odnosze wrazenie, ze jeszcze nie zdawano tam sobie sprawy, jakie
sa tego konsekwencje w zyciu codziennym. Nastepuje zmiana pokolen. Niektore
zalozenia organizacyjne staly sie anachroniczne. Lansowana przez kilka
dziesiecioleci teza, rozpowszechniona wsrod emigracji niepodleglosciowej,
ze emigracja polityczna sie nie dziedziczy - zaowocowala odcieciem sie
od mlodego pokolenia. Dzis juz tej tezy sie nie glosi, ale odbudowa wiezi
z mlodym pokoleniem jest trudna. Do rangi niemal symbolu uroslo zamkniecie
"Kultury" paryskiej czy londynskiego "Orla Bialego", tak bardzo zasluzonych
nie tylko dla podtrzymywania ducha narodu, ale i ksztaltowania niezaleznej
mysli politycznej. Nowe czasy wymagaja nowych form i nowego stylu oddzialywania
spolecznego.
Z wszelka pewnoscia przezyl sie styl tworzenia skupisk polskich odizolowanych
od spoleczenstwa kraju zamieszkania. Zwlaszcza wieksze organizacje polonijne
powinny miec ambicje odgrywania zasadniczej roli w spoleczenstwach miejsca
zamieszkania. I to nie tylko w swoim interesie grupowym, ale takze w interesie
Polski, ktorej bardzo potrzebne jest oparcie sie o silne i wplywowe srodowiska
polonijne w coraz bardziej integrujacym sie swiecie. Odnosze wrazenie,
ze aczkolwiek proces ten sie rozpoczal, to jednak przebiega zbyt powoli.
Ciagle jeszcze wiele wybitnych osobistosci osiaga wprawdzie sukces osobisty,
ale nie w oparciu o organizacje polonijne, lecz w izolacji od nich. Organizacje
zas czynia niewiele, by sobie ich pozyskac. Sadze rowniez, ze zbyt niesmialo
staraja sie zdobywac stanowiska o wysokiej randze o charakterze politycznym,
spolecznym czy kulturalnym.
Oczywiscie dzialania zmierzajace w tym kierunku nie powinny prowadzic
do zacierania polskich korzeni. Wrecz przeciwnie, powinny byc one zaznaczane
i kultywowane. Pieknym przykladem moze tu byc postawa Ojca Swietego Jana
Pawla II, ktory czyniac tak wiele dla Kosciola Powszechnego nigdy nie zaciera
swojego polskiego pochodzenia, przeciwnie, stale je podkresla, nie tracac
z tego powodu bynajmniej powszechnej sympatii w swiecie.
Odnosze rowniez wrazenie, ze wladze polskie czynia zbyt malo, by pozyskac
sobie sympatie i wspoldzialanie organizacji polonijnych. Co gorsza, notuje
sie niepotrzebne zadraznienia w stosunkach z liderami czolowych organizacji
polonijnych. Konieczna jest tu wzajemna aprobata takimi jakimi jestesmy
- i my w kraju, i nasi rodacy poza jego granicami. Zyjac w odmiennych warunkach
spolecznych, gospodarczych i politycznych z koniecznosci roznimy sie od
siebie, ale laczy nas zbyt wiele, by owe roznice podkreslac i wyolbrzymiac.
A juz w zadnym wypadku nie mozna poswiecac interesow naszych rodakow na
oltarzu dobrych stosunkow z innymi panstwami czy tez innymi wplywowymi
srodowiskami.
Dlatego z pewnym niepokojem obserwuje tendencje do ulegania naciskom
ze strony niektorych grup panstw zachodnich (np. tzw. grupy Schengen),
by "uszczelnic" nasza granice wschodnia. Takie "uszczelnianie" nieuchronnie
utrudnia komunikowanie sie z naszymi rodakami na Wschodzie i oslabia wplywy
polskie za granica wschodnia. Nie widze zadnej korzysci we wznoszeniu nowej
"zelaznej kurtyny" na naszej granicy wschodniej. Innym takim przykladem
braku wzajemnego wspoldzialania jest polityka odnoszaca sie do instytutow
kultury polskiej dzialajacych poza granicami Polski. Instytuty te programowo
izoluja sie od srodowisk polonijnych w mysl teorii, ze winny one przyblizac
kulture polska spoleczenstwom obcym i ze wlasnie te spoleczenstwa obce
winny byc adresatami ich dzialalnosci. Moim zdaniem jest to manifest nieporozumienia.
Przeciez nie ma lepszego pomostu miedzy srodowiskami innych krajow a Polska
niz wlasnie srodowiska polonijne.
3) Pozyskanie mlodego pokolenia rysuje sie jako zagadnienie swoiste,
a jednoczesnie bardzo wazne. Dosc powszechnie slyszy sie narzekania, ze
mlode pokolenie nie znajduje sobie miejsca w ramach tradycyjnych organizacji
polskich i polonijnych. Oczywiscie nie nalezy tego demonizowac. Dosc powszechne
jest zjawisko, ze organizacje spoleczne i polityczne grupuja przedstawicieli
raczej starszego pokolenia. Wazne jest wszakze, by zapewniona zostala plynna
wymiana pokolen. W zadnym razie nie mozna sie pogodzic ze spotykanym niekiedy
pogladem, ze organizacja polonijna zrzesza tylko pierwsze pokolenie emigrantow,
a nastepne pokolenia musza nieuchronnie roztopic sie w spoleczenstwie miejsca
zamieszkania. Ten pesymistyczny poglad nie znajduje potwierdzenia w praktyce,
gdyz bardzo czesto pokolenie wnukow wykazuje zainteresowanie swoimi korzeniami.
Natomiast dalsze pokolenia z reguly reprezentuja inny etos niz ich przodkowie,
co zreszta odnosi sie nie tylko do Polonii, ale i do mlodziezy w kraju.
Nalezaloby zatem zaoferowac tym mlodym pokoleniom wlasciwe formy ich dzialania.
Dotyczy to zarowno metod dzialania, jak i form organizacyjnych. W tym miejscu
nalezy w szczegolnosci podkreslic ogromne zaslugi harcerstwa, zarowno tradycyjnego,
jak i odradzajacego sie po latach niebytu, zwlaszcza na Wschodzie. Sadze,
ze nalezy tu rowniez docenic organizacje sportowe.
4) Stapianie sie roznych fal emigracyjnych, to powazny problem, dotyczacy
Polonii zachodniej. W szczegolnosci tzw. emigracja "postsolidarnosciowa"
jest inna od starszej Polonii, przyniosla bowiem ze soba inne doswiadczenia,
inne poglady, dysponuje innym wyksztalceniem. Powodowalo to liczne tarcia
i nieporozumienia. Oczywiscie zycie wyrownuje stopniowo wspomniane roznice,
wszelako jest rzecza wazna, by po okresie adaptowania sie do nowych warunkow,
emigracja ta wrosla w tkanke spoleczna zycia polonijnego w sposob w miare
mozliwosci bezkonfliktowy.
5) Wdrazanie zasady solidarnosci - i to zarowno wzajemnej solidarnosci
Kraju z Polonia, jak i poszczegolnych srodowisk polonijnych miedzy soba
- jawi sie jako zadanie wprawdzie tradycyjne, ale wymagajace dostosowania
do aktualnych potrzeb. Historycznie najwyzsza forma owej solidarnosci byla
walka zbrojna o niepodleglosc Ojczyzny. Weterani tych walk winni byc otoczeni
powszechna opieka, a pokolenie wspolczesne winno otaczac czcia i pamiecia
zaslugi odchodzacego pokolenia, jak i nie zyjacych juz przodkow. Uporzadkowanie
cmentarzy wojennych w Katyniu, Charkowie i Miednoje oraz liczne pomniki
stawiane w kraju, jak i poza jego granicami wskazuja na znaczny postep
w tym wzgledzie.
Innego rodzaju solidarnosc zarowno ze strony Kraju, jak i Polonii zachodniej
jest wymagana w stosunku do Polakow na Wschodzie. Tego rodzaju potrzeba
zostala juz sformulowana w czasie Zjazdu Krakowskiego. Jej aktualnosc rysuje
sie nam dzis nawet jasniej niz wowczas. Przede wszystkim okazalo sie, ze
sytuacja w poszczegolnych krajach jest zroznicowana. W stosunku do tych
naszych rodakow, ktorzy zyja na terenach azjatyckich b. Zwiazku Sowieckiego
przyjety zostal program ich repatriacji, ktory na szczescie znalazl swoj
wyraz w niedawno uchwalonej ustawie z 9 listopada 2000 roku. Teraz chodzi
o to, by program ten mozliwie szybko i sprawnie zrealizowac, nie zapominajac
jednoczesnie o tych, ktorzy zdecyduja sie na wspomnianych obszarach pozostac.
Inaczej rysuje sie sytuacja tych Polakow, ktorzy mieszkaja na polskich
ziemiach historycznych, wchodzacych aktualnie w sklad panstw z nami sasiadujacych.
Nie mozemy oczywiscie stawiac tamy tym wszystkim, ktorzy z tych terenow
pragna wyjechac do Polski. Glownym wszakze zadaniem jest odbudowa inteligencji
polskiej na tych terenach i wzmocnienie pozycji ekonomicznej i spolecznej
naszych rodakow. Wymaga to rozbudowy polskich placowek kulturalnych, polskiego
szkolnictwa (niekiedy od podstaw), a w wielu wypadkach takze pomocy charytatywnej.
Tam, gdzie to jest mozliwe nalezaloby opracowywac i wdrazac programy lokalne
rozwoju ekonomicznego (np. program rozwoju Wilenszczyzny). Swego czasu
korzystalismy w Polsce z szerokiej pomocy ze strony spoleczenstw zachodnich,
w tym zwlaszcza ze strony Polonii. Dzisiaj, gdy sytuacja w kraju sie polepszyla,
powinnismy zorganizowana pomoca - zarowno ze strony Kraju, jak i Polonii
zachodniej - objac przede wszystkim naszych rodakow na Wschodzie. Pomoc
ta jest zreszta udzielana, trudno sie wszakze oprzec wrazeniu, ze jest
ona wciaz jeszcze malo zsynchronizowana, rozproszona, a przez to malo efektywna.
III. Realizacja wspomnianych wyzej celow wymaga doboru odpowiednich
srodkow. Chcialbym tu wskazac na niektore z nich.
1) Na plan pierwszy wysuwa sie potrzeba rozwoju oswiaty, w ramach szerszego
programu edukacji. Edukacja, zwlaszcza mlodego pokolenia, jest trudna do
przecenienia inwestycja, gwarantujaca rozwoj w przyszlosci. Optymizm budzi
obserwowany w wielu krajach ped mlodego pokolenia do nauki i daznosc do
osiagniecia wyzszego wyksztalcenia. Dlatego nalezy popierac te wszystkie
dzialania, ktore sa podejmowane, chocby w formie fundowania stypendiow,
w celu dopomozenia, zwlaszcza mlodziezy mniej zamoznej, w uzyskaniu dyplomow
uniwersyteckich. Tego rodzaju dzialania nalezy podejmowac wszedzie.
Nie ulega jednak watpliwosci, ze szczegolne miejsce w dzialalnosci
oswiatowej zajmuje oswiata polonijna, zmierzajaca do przyswojenia jezyka
ojczystego, a takze historii i kultury polskiej. Bez ich znajomosci wiez
z krajem ojczystym bedzie tresciowo uboga. Konieczna jest tu wszakze roznorodnosc
form nauczania, poczynajac od regularnych szkol z jezykiem polskim w wiekszych
osrodkach polonijnych, poprzez nauczanie jezyka polskiego w szkolach publicznych,
az do szkolek sobotnich czy uzupelniajacych - spolecznych i parafialnych.
Nalezy przy tym przyjac zasade, ze nie moze byc usprawiedliwieniem
brak podrecznikow czy innych pomocy szkolnych. Nalezy przyjac zasade, ze
z Kraju bedzie dostarczana kazda ilosc takich pomocy. Natomiast problemem
jest unowoczesnienie metod nauczania. Nie mozna na dluzsza mete tolerowac
sytuacji (jakze czestej!), ze uczniowie dysponuja w domu komputerem i internetem,
a nauczyciel w szkole - tablica i kreda. Bez nowych, atrakcyjnych form
nauczania mlodziez bedzie uciekac od nauki jezyka ojczystego. Nalezy szerzej
propagowac idee szkol patronackich, zakladajaca wspolprace bezposrednia
szkol w Kraju, na Zachodzie i na Wschodzie. Pierwsze doswiadczenia w tej
mierze sa bardzo zachecajace. Chodzi o to, by je upowszechnic.
Szczegolne miejsce zajmuje nauczanie jezyka i kultury polskiej w szkolach
wyzszych. Z zalem nalezy skonstatowac, ze zmarnowano w tym wzgledzie wiele
okazji, glownie z przyczyn finansowych. Tymczasem katedry jezyka polskiego,
lektoraty tegoz jezyka, centra kultury polskiej przy uniwersytetach moga
byc bezcennymi osrodkami propagowania polskosci i ksztaltowania srodowisk
opiniotworczych. Nalezaloby opracowac program rozwoju i finansowania tego
rodzaju placowek.
2) Niezwykle wazne miejsce w stosunkach z Polonia zajmuje kultura.
Obawiam sie, ze w tej dziedzinie zbyt wiele bylo zywiolowosci. Kraj oferowal
srodowiskom polonijnym zbyt wiele, nie zawsze wartosciowych, programow
kulturalnych opartych na zasadach komercyjnych. Prawda, ze w minionym 10-leciu
przybyl tu niezwykle wartosciowy partner jakim jest TV "Polonia". Jej programy
ciesza sie zasluzonym uznaniem. Szkoda tylko, ze na mapie odbioru jej audycji
wciaz sa "biale plamy". Prawdziwym skandalem jest fakt, ze nie dociera
ona zupelnie do Ameryki Poludniowej, a zasady na jakich jest emitowana
na teren Ameryki Polnocnej budza daleko idace watpliwosci. Pewna pociecha
moze byc natomiast okolicznosc, ze ostatnio pojawila sie mozliwosc dotarcia
TV "Polonia" na teren Kazachstanu.
Cieszy fakt, ze w wielu krajach rozprzestrzeniaja sie zespoly folklorystyczne
i chory polonijne. Tradycyjne juz festiwale, odbywajace sie zarowno w kraju
jak i poza jego granicami maja swoja ugruntowana pozycje. W wielu osrodkach
istotna role odgrywa teatr, a wsrod plastykow mamy artystow o miedzynarodowej
slawie.
Natomiast troska napawa przyszlosc wielu zasluzonych placowek kulturalnych
dzialajacych na Zachodzie. Dotychczas byly one utrzymywane przez srodowiska
emigracyjne, ale z biegiem czasu niektore zrodla ich finansowania zaczely
"wysychac". Nasuwa sie postulat szerszej, wspolnej debaty czynnikow krajowych
i polonijnych nad dalszym ich losem. Pomoc ze strony Kraju musi tu byc
wydatnie zwiekszona. Osobnym zagadnieniem jest ratowanie polskiego dziedzictwa
kulturalnego na Wschodzie, w znacznym stopniu zubozonego w okresie komunizmu,
wymagajacego podtrzymania tych resztek, jakie jeszcze pozostaly. Brak miejsca
nie pozwala na szersze omowienie sportu polonijnego. Jest to dzial wazny,
zwlaszcza jezeli chcemy uzyskac wspoldzialanie mlodego pokolenia.
3) Szczegolne miejsce zajmuje sprawa opieki duszpasterskiej. Utworzenie
wyspecjalizowanej sieci duszpasterstwa polskiego, w tym takze jakze zasluzonej
instytucji zycia konsekrowanego jakim jest Zgromadzenie Chrystusowcow ma
tu ogromne znaczenie. Bez oparcia duchowego zakotwiczonego w jezyku i tradycjach
ojczystych nasi rodacy byliby pozbawieni fundamentu duchowego pozwalajacego
im przetrwac w najtrudniejszych chwilach zycia. Dotyczy to zreszta nie
tylko zachowania wiezi z polskoscia, ale nadto zachowania wartosci uniwersalnych
jakich nosicielem jest chrzescijanstwo.
Niemniej jednak nie mozemy nie zauwazyc pewnych napiec i zagrozen,
jakie sie ostatnio pojawiaja. Bede tu mowil o Kosciele katolickim, ktorego
wyznawcami pozostaje wiekszosc naszych rodakow, nie zapominajac, ze istnieja
inne jeszcze Koscioly, glownie ewangelickie, odgrywajace niezwykle wazna
role w utrzymaniu polskosci. Pozwole tu sobie przypomniec, ze odrodzenie
polskosci na Slasku Cieszynskim nastapilo swego czasu w lonie Kosciola
Ewangelicko-Augsburskiego. Kosciol Polsko-Katolicki odegral znaczaca role
zwlaszcza na terenie USA.
Co sie tyczy Kosciola katolickiego, to stan napiec powstal przede wszystkim
na Wschodzie. Na tle naglego odrodzenia sie religii na rozleglych terenach
b. Zwiazku Sowieckiego po okresie przesladowan wystapilo zderzenie sie
koncepcji powszechnosci Kosciola jako ponadnarodowej wspolnoty wiernych,
z dazeniem do zachowania korzeni powiazanych z tradycjami narodowymi. Wiadomo
skadinad, ze w Rosji Kosciol katolicki byl kosciolem mniejszosci narodowych:
Polakow, Niemcow, Ormian; Rosjanie w swej ogromnej masie byli prawoslawnymi.
Na tle dazenia do ewangelizacji wszystkich ludow, w tym zwlaszcza Rosjan,
wystapila wsrod wielu dzialajacych tam duchownych tendencja do "odpolonizowania"
Kosciola, ktora to tendencja przybiera niekiedy postac "antypolonizmu".
W przetlumaczeniu na jezyk praktyczny prowadzi to do naglej rusyfikacji
Kosciola, a na terenie Ukrainy - do jego ukrainizacji. Wierni - Polacy
odczuwaja to bardzo bolesnie, zwlaszcza jezeli sa pozbawieni calkowicie
mozliwosci publicznego wyznawania wiary w jezyku ojczystym. Niektorzy duchowni
(w tym takze niekiedy przybyli z Polski) tlumacza to tym, ze przeciez w
zyciu codziennym wierni posluguja sie jezykiem rosyjskim jako powszechnie
znanym. Nie biora pod uwage faktu, ze ci sami wierni modla sie i pragna
sie modlic w jezyku polskim jako tym, ktory im przekazali rodzice, a jeszcze
czesciej dziadkowie. Ten stan rzeczy wymaga przeciwdzialania, w szczegolnosci
rozwazenia potrzeby utworzenia wyspecjalizowanego duszpasterstwa polskiego,
przynajmniej na niektorych terenach.
Pewne niepokoje sa sygnalizowane takze na Zachodzie, chociaz na innym
tle. Powstaje mianowicie obawa, czy wyspecjalizowane struktury duszpasterskie
beda w przyszlosci utrzymane. Na niektorych terenach (np. w Niemczech)
pojawily sie tendencje wsrod tamtejszej hierarchii do ograniczenia dzialalnosci
spolecznej duszpasterzy polskich. Na razie nie mozna jeszcze mowic o jakims
kryzysie, niemniej jednak sygnaly swiadczace o niepokoju w niektorych srodowiskach
polonijnych nie powinny byc lekcewazone.
Przedstawione tu zagadnienia stanowia tylko szkic tych problemow, ktore moim zdaniem powinny byc przedmiotem obrad Zjazdu. Niektorych spraw nie poruszylem w ogole, jak chociazby zagadnienia struktur organizacyjnych Polonii Swiata, czy form wspolpracy organizacji krajowych, takich jak np. Stowarzyszenie "Wspolnota Polska", z organizacjami polonijnymi, wychodzac z zalozenia, ze pierwszy glos w tym wzgledzie powinien nalezec do srodowisk polonijnych. Tym bardziej nie byloby stosowne poruszanie zagadnienia wzajemnych stosunkow Polonii i wladz Panstwa Polskiego, ktorych czolowi przedstawiciele sa wsrod nas obecni. Sadze, ze zarowno referaty zjazdowe, jak i dyskusja wzbogaca nasze obrady, zarowno gdy przyjdzie nam mowic o tym co cieszy, jak i o tym co boli lub niepokoi. Pozwalam sobie wszakze wyrazic przekonanie, ze duch solidarnosci bedzie nas spajal w przekonaniu, ze jestesmy synami i corkami tego samego Narodu.
TST, Vol. 8, Issue No. 22-23/2000