The Summit TimesTHE SUMMIT TIMES


Vol. 10, Issue No. 29/2003

CY TATA CYTA CYTATY TACYTA?

Nalezy podkreslic, ze na zadnym etapie prac ustawodawczych, nie kwestionowano
prawa Polonii do udzialu w referendum. Stosowne przepisy, umozliwiajace realizacje
prawa do uczestnictwa w tym akcie obywatelskim, zawarte sa w projekcie ustawy
przyjetym przez Komisje Ustawodawcza. Mamy nadzieje, ze srodowiska
Polonijne skorzystaja masowo z tego prawa.*
Ryszard Kalisz, przyjaciel i prawnik Aleksandra Kwasniewskiego
przwodniczacy Komisji Ustawodawczej Sejmu RP


Corruptissima republica, plurimae leges. (Im wiecej w panstwie korupcji, tym wiecej przepisow.)
Caius Cornelius Tacitus, historyk rzymski, 55-117 AD, Annales III, 27

Wiekszosc Polakow zyjacych na Zachodzie predzej zobaczy mecenasa Ryszarda Kalisza, prawnika i przyjaciela prezydenta Kwasniewskiego na scenie, jako soliste w balecie "Jezioro Labedzie", anizeli urne unijnego referendum. Wprowadzenie od 1 stycznia 2003 roku wyjatkowo represyjnej procedury wydawania nowych paszportow polskich gwarantuje, ze kto do tej pory paszportu RP sobie nie wyrobil - ten juz go sobie nie wyrobi w pore, by moc w czerwcu glosowac w referendum akcesyjnym.

Na kazdego zachodniego polityka, proponujacego by Amerykanin, Australijczyk czy Kanadyjczyk mial czekac na wydanie swojego nowego paszportu szesc miesiecy, czekalaby karetka pogotowia i kaftan bezpieczenstwa. Surrealizm propozycji, by Polonus z Kanady, Australii czy USA szesc miesiecy czekal na swoj polski paszport - zwlaszcza w sytuacji, kiedy Polska domaga sie kategorycznie, by ten paszport mial, pod kara niewypuszczenia z Polski przy najblizszych odwiedzinach - polskim politykom i urzednikom wcale nie wadzi.

Faktyczne pozbawienie co najmniej kilkuset tysiecy Kanadyjczykow pochodzenia polskiego (w oczach Warszawy - obywateli polskich), prawa glosu w referendum akcesyjnym jest skutkiem przerazliwego prostactwa Warszawy w ocenach Polonii Zachodu. Warszawie wydaje sie mianowicie, ze cala Polonia Zachodu to Moskal.

Moskal, dobrze juz starszy Polak z Chicago, czlowiek urodzony w USA, ktory w Polsce bywal tylko z wizyta, znany jest z tego, ze weszy wszedzie zydowski spisek, a takze z tego, ze ma troche ekscentryczne poczucie humoru. Unie Europejska Moskal nazywa nowym Zwiazkiem Sowieckim. Zgryzliwe poczucie humoru jest tu konieczne - skoro UE to nowy ZSRR, to w takim razie Brytyjczycy, Francuzi, Niemcy, Wlosi, Hiszpanie i czlonkowie innych narodow zrzeszonych w Unii juz od wielu lat zyja pod bolszewickim jarzmem. Z wyjatkiem Moskala nikt tego do tej pory nie zauwazyl, wobec czego konieczna jest Moskalowa traba na trwoge, gdyz inaczej Polacy podziela straszliwy los Brytyjczykow i Francuzow. Wariat? Eee tam... Najwyzej lagodny dziwak, obywatel amerykanski korzystajacy pelna garscia z konstytucyjnie zagwarantowanej mu wolnosci slowa. W Ameryce bowiem od dawna wiedza, ze od samego gadania nie upadlo jeszcze zadne imperium, a swiatopoglad i poczucie humoru kazdy moze miec takie, jak sam uwaza.

Z tego samego powodu, do ponurych proroctw nowych rozbiorow Polski przez Unie i jej niewoli w brukselskich kajdanach Polacy na emigracji odnosza sie na ogol tak samo, jak nie przymierzajac do zakazow cudzolostwa i pozadania zony bluzniego swego w Dekalogu, to jest ze szczypta soli - symbolicznie raczej niz literalnie. Kazdy z nas, indywidualnie, wyrabia sobie na temat Unii wlasne zdanie. Ale w Warszawie, wolnosc slowa i wlasne zdanie - to rzeczy podejrzane. Z powodu posadzen, ze jeden facet w Chicago zwariowal - na wszelki wypadek zaczyna sie zakladac kaftan bezpieczenstwa calej Polonii. Jak to swego czasu powiedzial napoleonski minister policji Joseph Fouche (1763-1820): "To gorzej niz zbrodnia, to jest blad".

W Polsce policji tajnej, jawnej i dwuplciowej jest dzis pod dostatkiem, przewaznie tej samej co dawniej, ale nie widac niestety nikogo obdarzonego dowcipem ministra Fouche. Na odcinku dowcipu, Warszawa jest raczej zwolennikiem ciezkiego stylu Hermanna Goeringa: "Wenn Ich 'Kultur' höre, entsichere ich meinen Browning!" (Kiedy slysze 'kultura', odbezpieczam rewolwer). Na dalekie chocby echo slow "wolnosc" albo "prawa obywatela" odruchowo siega sie bowiem w Warszawie ­ za komuny po palke, a dzisiaj tworzy nowe przepisy lub antypolonijne interpretacje starych.

Stanowi sie, pospiesznie i niechlujnie, wysoce represyjne prawo, bez zaprzatania sobie glowy jego dlugofalowymi konsekwencjami. Konsekwencjami sie nikt w Warszawie nie przejmuje, poniewaz uwaza sie tam powszechnie, ze jak juz panstwo sobie sprawi gruba pale, to po to, by nia walic na oslep, lepiej za mocno, niz za lekko. Obowiazuje zasada, ze w razie potrzeby przykroi sie rzeczywistosc do idiotycznych przepisow, zamiast odwrotnie; o pomylce nie moze byc mowy, bowiem panstwo jest z definicji nieomylne.

A my, na emigracji, zamiast dyskusji, coraz czesciej slyszymy, wypowiadane tonem urazonego konsularnego majestatu, zdanie: "bo u nas som takie przepysy". "Przepysy" sa swiete; wolno sie do nich zblizac jedynie na kolanach, a dyskusja nad zawartoscia "przepysow" jest niedopuszczalna. Obywatele istnieja dla prawa, a nie prawo dla obywateli. Obywatele sa przedmiotem, zamiast byc podmiotem prawa, a zyja wylacznie po to, by "przepysy" mogly jasniec pelnym blaskiem.

Kiedy Warszawa czegos od nas potrzebuje w waznych sprawach, takich na przyklad jak: gwarancje nienaruszalnosci polskiej granicy zachodniej po zjednoczeniu Niemiec - 1990, akcesja Polski do NATO ­ 1999, albo obecna akcesja Polski do Unii Europejskiej - 2004?, to wtedy slyszymy "Pomozcie, kochani Rodacy na Obczyznie". Jest polonez Chopina, zespol "Mazowsze", piosenka "Gdzie na mapie swiata malenki znak", lzy, bialo-czerwone gosdziki i dobrze zamrozona wodeczka "Belweder" po koncercie w konsulacie. Usmiechnieci, szarmanccy dyplomaci Rzeczypospolitej caluja raczki polonijnym paniom, az echo sie niesie.

Kiedy Polonia czegos potrzebuje w waznej sprawie, na przyklad liberalnej raczej niz represyjnej interpretacji ustaw RP o paszportach, cudzoziemcach i obywatelstwie polskim, to rzad wysuwa projekt objecia Polonii sluzba wojskowa w kraju (druk sejmowy III kadencji Nr 1408, art. 50 projektu rzadowego ustawy o obywatelstwie polskim, www.sejm.gov.pl), a Sejm glosuje 386:2 zeby Polonie zdecydowanie przywolac do porzadku, pokazac gdzie lezy sila i wladza (30 czerwca 2000, glosowanie nad projektem rzadowym ustawy o obywatelstwie polskim).

A w konsulatach RP usmiechy natychmiast gasna i pokazuje sie krzywa morda:
... BO U NAS SOM TAKIE PRZEPYSY, nieprawdaz, ze jezdescie, prawda, obywatelem polskiem, tak wy jak i wasze dzieci, wnuki i prawnuki na wieki wiekow amen. Tem samem, widzicie, wy podlegacie waaadzy suwerennej panstwa polskiego, chocbyscie przed nami nie tylko do Kanady, ale i na biegun polnocny, wy emigracyjna pluskwo, uciekli.
Znaczy, panstwo polskie jezd wasz prawowity suweren, a suweren z wami, wy emigracyjna pluskwo, moze zrobic, co mu sie spodoba. Znaczy, wy takim kaprysom waszego suwerena podlegacie, jakie suweren sobie wykaprysic raczy.
A tera, wyciagac mi tu zara portfel! Nalezy sie dwiescie dwadziescia pinc dularow za stempel, cztery minuty czasu pana konsula i zuzyte powietrze w poczekalni. Tylko gotowkom, bo te plastikowe smiecie to mozecie se wsadzic, wiecie gdzie, a czekow sie nie przyjmuje, bo takie som przepysy. Kwitow zadnych sie nie wypisuje, bo temperowka zepsuta.
Przyjdzcie po odpowiedz za tydzien. Co z z tego, ze znowuz bendziecie musieli zwolnic sie z pracy na caly dzien - wyscie som polski obywatel, znaczy polecenie konsulatu dla was rzecz swienta, bo wy przeca Konsulatowi podlegacie, a z tom pracom to jest wasza prywatna fanaberia, wiec wazniejsze ma pierwszenstwo. Ale, ale, a pamietajcie przyniesc ze soba jeszcze trzysta dularow, bo to wicie, rozne koszty mogom byc!

Daleko tak nie zajedziemy mecenasie Kalisz.

Zamiast miec w swiecie diaspore przychylna i pomocna Polsce, czy chocby neutralna, wyscie zaczeli robic sobie z potencjalnych przyjaciol - rzeczywistych wrogow. Wytlumaczyliscie sobie, ze mozecie emigracje, co najmniej ta z PRL, tlamsic do woli, bo nikt sie o nia nie upomni. Wy wiecie lepiej, ze polska emigracja to jest taka bezideowa holota, co z PRL wyjechala tylko po kase, baksy, salate i szmalec, a jakby taka sama salate dac jej w kraju, to zaraz by wrocila, zeby w podskokach i przysiadach wypelniac wasze polecenia.

To jest cwierc prawdy, mecenasie Kalisz. Pozostale trzy czwarte jest w tym, ze emigracja z PRL miedzy innymi dlatego zostala emigracja, zeby od kapralskich metod sprawowania wladzy, nadregulacji wszystkiego surrealistycznymi "przepysamy" i "polskiego kotla" w kraju miec raz na zawsze swiety spokoj, a mieszkac tam, gdzie obywatel jest podmiotem, nie przedmiotem.

Oprocz zielonego "szmalcu" i "salaty", drogi mecenasie Kalisz, normalny czlowiek potrzebuje stalego gruntu pod nogami, nie hustawki. Chce miec stabilizacje, w ktorej mozna zakladac rodzine, wychowywac dzieci, ukladac sobie calozyciowe plany. Emigracja na obczyznie odwykla od waszych rzadow oszalalych z podejrzliwosci funkcjonariuszy panstwowych i niedouczonych urzednikow, ktorzy wszystko wiedza lepiej, chca wszystko kontrolowac i wszystkim recznie sterowac.

W naszej dalekiej Australii czy Kanadzie, panstwo tak sie zachowuje na codzien, jakby go nie bylo, a suwerennosci mu jakos nie ubylo od tego. Obywatelowi, ktory nie naruszyl przejrzystego, logicznego, powszechnie akceptowanego i przestrzeganego (takze przez panstwo) prawa tutejsze panstwo nic nie moze zrobic, chocby mialo taka ochote, co wam nie moze sie pomiescic w glowie.

W Polsce natomiast, drogi panie mecenasie, panskie panstwo przestrzega prawa na tyle, na ile mu wygodnie. Prawo nigdy nie stoi na zawadzie najdzikszym pomyslom organow panstwa. Zaden dla was problem upanstwowic komus ze srody na piatek akwarele po dziadku, albo jajniki zony; zamknac kogos do aresztu na kilkanascie miesiecy, by Prokuratura mogla sie zastanowic, czy popelnil przestepstwo i jakie, a potem przechwytywac jego listy do Trybunalu w Strasbourgu (niedawno Trybunal kazal wam za taki wlasnie numer zaplacic komus odszkodowanie); albo zabrac komus na lotnisku paszport na podstawie nieopublikowanego wykazu "wad", jakie ten paszport ma rzekomo zawierac.

Wlasna Konstytucja tez nie stanowi dla was przeszkody, jak sie dowodnie okazalo przy okazji prac nad opracowaniem pelnej pulapek na podatnika ustawy o abolicji podatkowej i deklaracjach majatkowych. Projektodawca i sponsor tej ustawy jest nadal urzedujacym wicepremierem, pomimo przejrzystej opinii o jego umiejetnosciach ustawodawczych wyrazonej przez Trybunal Konstytucyjny.

Zauwazyl pan, mecenasie, ze w Polsce spada przyrost naturalny? Nic dziwnego, ktoz normalny bedzie chcial rodzic na hustawce wiszacej nad coraz glebsza woda, w atmosferze rzekomego "panstwa prawa", ktore coraz trudniej odroznic od bezprawia. Nie zauwazyl pan? To niech spada dalej. Ubytek ludnosci Polski wynosi na dzis, przed otwarciem granic Unii, okolo 20.000 osob rocznie. Na amerykanska loterie wizowa DV-2003 wplynelo 6 milionow wnioskow z Polski. Ambasada australijska w Warszawie sprzedaje rocznie kilkadziesiat tysiecy kompletow broszur informacyjnych o emigracji do Australii, po 25 PLN za komplet. Okolo 160.000 Polakow rocznie wplaca konsulatom USA w Polsce po 100 dolarow za rozpatrzenie podania o wize, podobno turystyczna. Co najmniej 70.000 Polakow przebywajacych nielegalnie w USA nie wykazuje najmniejszych checi powrotu do kraju.

Chcielibylcie Polakow zza oceanow uciazliwymi procedurami paszportowymi i szykanami na polskich lotniskach naklonic do wywarcia nacisku na rzady krajow stalego zamieszkania i drugiego obywatelstwa aby zniosly wizy wjazdowe dla Polakow z kraju, kladac w ten sposob podstawy pod eksport polskiego bezrobocia? Sny o potedze, sny o potedze, panie mecenasie?

Przeczytajcie sobie zreszta, nota bene w "Trybunie" (dawniej Ludu), co odpowiedzialy Stany Zjednoczone na choralne zabiegi w tej sprawie pana prezydenta, pana ministra spraw zagranicznych i pana marszalka Senatu (dawniej pierwszego specjalisty PRL od Stanow Zjednoczonych). I to nie w specjalnym oredziu prezydenta bynajmniej - konsul generalny USA w Warszawie otrzymal krotkie i jasne polecenie z Waszyngtonu przez telefon, po czym krotko i jasno wylozyl, dlaczego nic z tego nie bedzie. W dodatku w wywiadzie dla dawniejszej "Trybuny Ludu", poniewaz dyplomacja amerykanska, w przeciwienstwie do polskiej, nie jest pozbawiona poczucia humoru.

Otoz, panie mecenasie Kalisz, cokolwiek byscie nie mieli na mysli w obecnej szopce z polskimi paszportami, nic z tego nie bedzie. Niezaleznie, czy to tylko chwilowa "sciezka zdrowia" majaca rozladowac wasza frustracje i "pokazac" zbieglym poddanym PRL, czyje jest dzis w kraju na wierzchu, czy tez przygrywka do prob opodatkowania Polonii. Nawet jesli ktos ma wiele lat doswiadczenia w uzyciu paly, lepiej jej nie przeginac.

Nawet w dziecinnej wyliczance "Cy tata cyta cytaty Tacyta?", mozna w dzisiejszej Polsce odnalezc ziarno madrosci oraz rade lepsza niz porady waszych konsulow.
Kajusz Korneliusz Tacyt (Caius Cornelius Tacitus) napisal bowiem: "Potentiam cautis quam acribus consiliis tutius haberi" (Annales, XI, 29).

Pan i ja jestesmy z jednego z ostatnich rocznikow, ktore uczono w szkolach PRL laciny. Pan mial jej wiecej niz ja, w ramach wykladow z prawa rzymskiego. Ale przetlumacze, jesli pan zapomnial: "Ostrozni lacniej utrzymaja wladze, niz surowi".
 

Stary Wiarus
staryw@hotmail.com

______________________
* Zob. Wirtualna Polonia z 30 stycznia 2003 r.


Vol. 10, Issue No. 29/2003


The Summit Times

E-mailSalski@dnai.com


© Copyright 2002 by Andrzej M. Salski