The Summit TimesTHE SUMMIT TIMES


Prawda o Kielcach 1946 r.
czesc I

Mija juz kolejna, 56. rocznica zajsc antyzydowskich w Kielcach, ktore tak mocno zostaly wykorzystane przez komunistyczna propagande dla oczernienia Polski i Polakow w swiecie. Rozliczne swiadectwa i udokumentowane ksiazki szeregu autorow (m.in. bylego oficera WP zydowskiego pochodzenia Michaela Checinskiego, Krzysztofa Kakolewskiego i ks. Jana Sledzianowskiego) wyraznie wskazaly na prawdziwy charakter zbrodni kieleckiej.

Zajscia antyzydowskie w Kielcach byly prowokacja sowiecka, zorganizowana dla odwrocenia uwagi Zachodu od sfalszowanego referendum w Polsce i od niewygodnej dla Rosji debaty nad Katyniem w czasie Procesu Norymberskiego. Sprawa pelnego odkrycia przebiegu zbrodni pod wzgledem prawnym mialaby wiec tym wieksze znaczenie dla obalenia klamstw na temat najnowszej historii Polski. Tym bardziej oburzajacy jest wiec fakt, ze swiadomie blokowano dzialania prawne, zmierzajace do ustalenia prawdy o wydarzeniach kieleckich. Prezentowany tu kilkuodcinkowy cykl ma na celu syntetyczne przedstawienie prawdy o zajsciach kieleckich 1946 r. w swietle dotychczasowych badan.
 

Przebieg zajsc kieleckich
Badania naukowcow i innych autorow, probujacych odkryc prawdziwe kulisy zbrodniczych zajsc kieleckich (m.in. ksiazka znakomitego reportera Krzysztofa Kakolewskiego "Umarly cmentarz"), calkowicie obalily twierdzenia komunistycznej propagandy o rzekomej roli "reakcyjnego podziemia", andersowcow itp. w przygotowaniu napasci na Zydow. Nie zdolano udowodnic tej roli, pomimo, stosowania tortur wobec uwiezionych, zastraszania swiadkow i adwokatow w zorganizowanym i sfabrykowanym przez rezim procesie rzekomych winowajcow - procesie, w ktorym nie skazano zadnego z faktycznych sprawcow kieleckich zajsc antyzydowskich.

Z nagromadzonych przez dziesieciolecia swiadectw wyraznie wylania sie faktyczna sprawcza rola NKWD W ZBRODNI KIELECKIEJ. Tej roli podporzadkowane byly uczestniczace w zajsciach kieleckich rozne komunistyczne "sily porzadku", w tym wojsko, milicja, KBW (Korpus Bezpieczenstwa Wewnetrznego).

A oto jak wygladal przebieg zbrodniczych zajsc kieleckich 4 lipca 1946 roku. Pod pretekstem szukania rzekomo zaginionego chlopca, Henryka Blaszczyka, do domu na Plantach, w ktorym mieszkala liczna grupa Zydow, dwukrotnie wchodzili w roznych fazach milicjanci, wojsko, KBW, oficerowie wywiadu wojskowego i szesciu wspoldzialajacych z nimi cywilow. Innych osob nie wpuszczano, umundurowani chcieli bowiem sami obrabowac upatrzone ofiary. Krzysztof Kakolewski na dowod premedytacji, z jaka przeprowadzono cala zbrodnicza akcje, podaje fakt, ze Zydzi byli wyraznie mordowani wybiorczo. W pierwszej kolejnosci zastrzelono trzy osoby: rabina Kahande, najbogatszego kieleckiego kupca, pragnacego reaktywowac w miescie dzialalnosc handlowa (a wiec ozywic "kapitalizm" w Kielcach), i adwokata, upominajacego sie o zydowskie mienie zagrabione w czasie wojny. Rabina zastrzelil niezidentyfikowany oficer. Wszystkie zabojstwa zostaly popelnione przez wojsko, milicje i wspomnianych szesciu cywilow, prawdopodobnie nalezacych do specjalnych oddzialow, powolanych przez wojsko dla celow dywersyjnych.

Pomimo skoncentrowania w Kielcach wielkich jednostek wojska, milicji, UB, KBW i oddzialow sowieckich, przez wiele godzin swiadomie nie zorganizowano skutecznej pomocy dla Zydow osaczonych w budynku na Plantach. Wystarczylaby zas do tego mala czesc posiadanych srodkow. Szef Wojewodzkiego Urzedu Bezpieczenstwa Publicznego, major Wladyslaw Subczynski, odmowil wyslania na miejsce gromadzenia sie tlumu kompanii szturmowej WUBP pod pretekstem, ze zolnierze sa zmeczeni nocna akcja w terenie. Uniemozliwiono przybycie na miejsce zajsc przedstawicieli duchowienstwa i prokuratora. Nawet nieduze jednostki wojska czy UB moglyby z latwoscia rozproszyc stosunkowo niewielkie zbiorowisko ludzi, gromadzace sie wokol budynku na Plantach. Zbierajacy sie tam tlum - wbrew pozniejszym zafalszowaniom - nigdy nie byl wiekszy niz pareset osob. Zbrodnicza bezczynnosc stacjonujacych w miescie wielkich jednostek wojskowych polskich i sowieckich (przy rownoczesnym udziale niektorych przedstawicieli oficjalnych "sil porzadku" w mordach) spowodowala zabicie kilkudziesieciu Zydow.

Warto w tym kontekscie przytoczyc opinie Bozeny Szaynok, autorki ksiazki "Pogrom Zydow w Kielcach 4 VII 1946", Warszawa 1991. Pisala ona, iz "dzialania milicji sluzyly niewatpliwie rozwojowi wydarzen pogromowych. Dzialania szefa WUBP [Wojewodzkiego Urzedu Bezpieczenstwa Publicznego - J.R.N.] byly niewatpliwie skierowane na spotegowanie wydarzen pogromu." (s. 108). Major Subczynski, stary agent Moskwy sprzed wojny, uwazany za glownego organizatora masakry ze strony polskiej bezpieki, uratowal sie od wszelkiej odpowiedzialnosci dzieki stanowczej interwencji wladz sowieckich w jego sprawie. A pozniej robil dalej przyspieszona kariere wojskowa, mimo braku nawet matury (zrobil ja dopiero w 1956 roku).
Na czym polegala jednak rola NKWD w pogromie i kto je reprezentowal? Szczegolowo udokumentowana ocene na ten temat przyniosla wydana w 1982 roku w Nowym Jorku ksiazka Michaela Checinskiego "Poland; Communism - Nationalism - Antisemitism", ciagle jeszcze zbyt malo znana w Polsce. Jej autor, byly oficer Wojska Polskiego zydowskiego pochodzenia, zwiazany ze sluzbami specjalnymi, wyemigrowal z Polski w 1968 roku. W swej ksiazce jako pierwszy dowodzil, ze glowna role w calej sprawie odegral z ramienia NKWD oficer sowieckiego wywiadu Michail Aleksandrowicz Diomin. Checinski wskazal na interesujaca wspolzaleznosc: fakt, ze Diomin zostal przyslany do Kielc, miejsca raczej "malo prawdopodobnego" jako cel pobytu dla wykwalifikowanego oficera sowieckiego wywiadu, na kilka miesiecy przed antyzydowskimi zajsciami 1946 roku w Kielcach, a wyjechal w dwa tygodnie po nich. Jak zbadal Checinski, Michail Diomin byl oficerem wyraznie wyspecjalizowanym w sprawach zydowskich. W latach 1964-1967 byl oficerem wywiadu sowieckiego w Izraelu, pracujac tam jako sekretarz attaché handlowego w ambasadzie sowieckiej w Tel Awiwie. Wedlug Checinskiego, wlasnie Diomin nadzorowal dzialania wspomnianego majora Subczynskiego, ktory juz poprzednio probowal zorganizowac - w prowokatorskim celu - podobne do kieleckich zajscia antyzydowskie w Rzeszowie i Krakowie. Wtedy mialy one mierne powodzenie, tym razem przyniosly oczekiwany przez jego rosyjskich mocodawcow potworny skutek.

Powolujac sie na opinie pani Lewkowicz-Ajzenman, szefa sekretariatu w Wojewodzkim Urzedzie Bezpieczenstwa w Kielcach, Checinski pisal: "Pani Lewkowicz-Ajzenman dodala: 'Kiedy po latach znalazlam sie w Izraelu, w gazecie natknelam sie na to nazwisko Dyomin, sekretarza attaché handlowego w ambasadzie radzieckiej w Tel Avivie. Wzbudzilo to moja ciekawosc i postanowilam popatrzec na tego czlowieka. Bez watpienia byl to ten sam Dyomin. Ciekawe, prawda?

Przyslanie Dyomina do Izraela mogloby sugerowac, ze byl specjalista w sprawach zydowskich (...)'. To, ze Dyomin byl wykorzystywany do bardzo waznych zadan, zostalo potwierdzone przez amerykanskiego historyka zajmujacego sie KGB. Wymienia on Michaila Aleksandrowicza Dyomina (pisanego rowniez Demin) jako oficera wywiadu wojskowego w Izraelu w latach 1964-1967 i w Republice Federalnej Niemiec od 1969 r. (...)" (cyt. za polskim przekladem fragmentow ksiazki M. Checinskiego w: Antyzydowskie wydarzenia kieleckie 4 lipca 1946 roku. Dokumenty i materialy, oprac. Stanislaw Meducki, Kielce 1946, tom II, s. 102-103).

Checinski wskazywal, ze bezsprzecznie najwieksza korzysc z zamieszania wywolanego zajsciami antyzydowskimi w Kielcach, tak w Polsce, jak i za granica, wyciagneli sowieccy komunisci. Zbrodnia kielecka stala sie dla nich okazja dla naglosnienia wsrod liberalow i lewicowcow na Zachodzie gromkich oskarzen o antysemityzm wobec polskiego podziemia, kregow emigracyjnych i hierarchii katolickiej. Zdaniem Checinskiego, dowod o udziale polskich i rosyjskich oficerow bezpieczenstwa w zajsciach antyzydowskich "jest zgodny z ich dobrze znanymi globalnymi celami i taktyka. Masowa emigracja Zydow z Polski ulatwila zadanie (dala bron do reki) Zwiazkowi Radzieckiemu przez przeladowanie obozow dla uchodzcow w zachodnich strefach Niemiec i Austrii oraz wystawienie na probe rzadow brytyjskich w Palestynie, dokad wieksza czesc tych Zydow chciala sie udac. Antyzydowskie wybuchy w Polsce sluzyly jako pretekst do wzmocnienia kontroli nad polskim aparatem bezpieczenstwa poprzez wskazanie, ze Polacy, nawet komunisci, nie sa w stanie sami utrzymac prawa i porzadku. (...) Co wiecej, mogli usprawiedliwiac wszystkie przyszle represje polityczne jako konieczne dla zahamowania antysemickich sentymentow ludnosci. (...)"

Glownym celem tak efektywnie zaplanowanej przez Sowiety zbrodniczej prowokacji kieleckiej bylo jednak odwrocenie uwagi Zachodu od dokonanego przez komunistow zaledwie pare dni przedtem gigantycznego falszerstwa wynikow referendum. Na ten motyw kieleckiej zbrodni zwrocono bardzo szybko uwage juz w pierwszych komentarzach uczciwych obserwatorow wydarzen w Polsce.

Juz 7 lipca 1946 roku, a wiec zaledwie kilka dni po zbrodni antyzydowskiej w Kielcach, grono polskich intelektualistow, po czesci osob pochodzenia zydowskiego, w USA wydalo deklaracje jednoznacznie akcentujaca jako motyw zbrodni to, ze: "Rezimowi warszawskiemu zalezy na odwroceniu uwagi swiatowej opinii publicznej od swoich ogromnych problemow w administrowaniu krajem - poniewaz nie opiera sie on na woli wiekszosci Narodu Polskiego - lecz poteznej policji bezpieczenstwa, za ktora stoi okupacyjna armia sowiecka. W chwili, kiedy opinia publiczna krajow demokratycznych zaczyna sobie zdawac sprawe z oszustw i naduzyc, jakie popelnia w Polsce prosowiecki rezim (by wspomniec tylko ostatnie, oszukancze referendum), rzad warszawski sprowokowal morderstwa w Kielcach - ubierajac sie w toge obroncy spolecznosci zydowskiej - aby upozorowac, ze jest za obrona demokracji". (Zob. pelny tekst deklaracji polskich intelektualistow z Nowego Jorku). Warto zwrocic szersza uwage na te bardzo czesto przemilczana dzis przez niektorych tendencyjnych autorow deklaracje polskich i zydowskich intelektualistow z USA, tak szybko wskazujaca na prawdziwe zrodla mordu na Zydach.

Bardzo istotnym podskornym celem zajsc antyzydowskich w Kielcach w 1946 roku bylo szukanie przez NKWD swoistego "anty-Katynia". Akurat na 3 dni przed krwawymi zajsciami w Kielcach - 1 lipca 1946 roku - rozpoczelo sie postepowanie dowodowe Trybunalu Narodow w Norymberdze w sprawie Katynia. 4 lipca, tj. w dniu pogromu, zaczely sie przemowienia stron w tej sprawie. Osoby dobrze poinformowane wiedzialy juz wtedy, ze nie ma szans dowiedzenia Niemcom hitlerowskim udzialu w zbrodni na polskich oficerach. Zostawal jedyny faktyczny winny - Zwiazek Sowiecki (szerzej uwagi K. Kakolewskiego na ten temat w ksiazce "Umarly cmentarz", Warszawa 1996).
 

Przemilczane zajscia antyzydowskie w innych krajach
Co najbardziej zdumiewa w sprawie zbrodni kieleckiej 1946 roku, to fakt skrajnego przemilczenia przez ogromna czesc badaczy w Polsce tego, ze podobne zbrodnie mialy miejsce po 1944 roku takze w innych krajach, ktore znajdowaly sie pod kontrola sowiecka, a wiec na Slowacji, na Wegrzech i na Ukrainie. Co wiecej, wszedzie tam wydarzenia rozgrywaly sie wyraznie wedlug bardzo podobnego scenariusza jak w Kielcach. Bardzo podobne bylo w nich zachowanie wojska i milicji oraz wyrazna rola sprawcow o komunistycznej proweniencji, ktorych nigdy nie ukarano. Bardzo podobne byly tez cele polityczne zajsc antyzydowskich w innych krajach. Tak jak zajscia w Kielcach mialy odwrocic uwage Zachodu od monstrualnie sfalszowanego referendum, tak zajscia na Wegrzech czy Slowacji mialy odwracac uwage od przejawow skrajnego bezprawia i gwaltow, dokonywanych przez wojska sowieckie - rozprawy z prozachodnia opozycja.

Docierajace na Zachod wiesci o zlinczowaniu Zydow w Kunmadars, Azd czy Miskolcu mialy skutecznie przeslaniac sprawy wielu tysiecy gwaltow, popelnionych przez zolnierzy sowieckich na Wegrzech, czy nawet bestialstw w stylu zamordowania przez pijanych zoldakow sowieckich katolickiego biskupa Gyormosa Apora (za to, ze probowal udzielic schronienia w swym palacu biskupim kobietom uciekajacym przed sowieckimi gwalcicielami). Nieprzypadkowo seria gwaltownych zajsc na Wegrzech (od Kunmadars po Miskolc) przypadla na czas wiosny - lata 1946, gdy sowieckie wladze okupacyjne rozpoczely z pomoca wegierskiej komunistycznej milicji i bezpieki kampanie aresztowan i zastraszen dla oslabienia bazy politycznej prozachodniego rzadu Ferenca Nagya.

W opracowanej przez grupe wybitnych zydowskich badaczy na Zachodzie monografii historii Zydow w panstwach zaleznych od Zwiazku Sowieckiego zwrocono szczegolna uwage na znamienne zachowanie pozostajacych pod nadzorem komunistow "sil porzadku": wojska i policji. W czasie zajsc antyzydowskich w miescie Velke Topolcany 24 wrzesnia 1945 r. w toku szesciogodzinnych zamieszek zniszczono wszystkie mieszkania zydowskie, raniono 49 osob. Policja przez caly ten czas nie tylko nie interweniowala w obronie napadnietych Zydow, lecz przeciwnie, uczestniczyla wraz z wojskiem w pogromie (por. The Jews in the Soviet Satellites by Peter Meyer, Bernard D. Weinryb i in., Westpoint, Connecticut 1953, s. 105). Podobnie jak w Slowacji, a pozniej w Polsce, takze i na Wegrzech wiosna 1946 r. w miejscowosciach, w ktorych dochodzilo do krwawych zajsc antyzydowskich, umocnione jednostki kontrolowanej przez komunistow milicji nie byly sklonne do interweniowania (tak bylo w Kunmadars w maju 1946 r. czy w Diosgyör w czerwcu 1946 r.). We wspomnianej historii Zydow w panstwach satelickich pisano, iz pomimo faktu, ze sledztwo wykrylo, ze sprawcami pogromu w Kunmadars byli czlonkowie partii komunistycznej, faktyczni sprawcy unikneli kary (The Jews in the Soviet Satellites, s. 425).

Na Wegrzech do pierwszych gwaltowniejszych zajsc antyzydowskich po wojnie doszlo w "zd i Sajoszentpeter 23 lutego 1946 r. Koncentrowaly sie one glownie na grabiezy sklepow i mieszkan. 23 maja 1946 r. chlopi w Kunmadars, podburzeni przez ewidentnego prowokatora (Zsigmonda Totha), zabili trzech kupcow zydowskiego pochodzenia i ciezko poranili osiemnastu innych. W czerwcu 1946 podpalono synagoge w Mak. 30 lipca 1946 r. wielotysieczny tlum w Miskolcu (drugim po Budapeszcie pod wzgledem liczebnosci miescie Wegier) zlinczowal dwoch kupcow - Zydow, a w kolejnych zajsciach zamordowal rowniez Zyda - oficera bezpieki (wszystkich uczestnikow zajsc antyzydowskich w Miskolcu wypuszczono na Wegrzech na wolnosc po niecalym roku).

Na lamach popularnego wegierskiego dziennika "Magyar Nemzet" z 15 marca 1991 r. przytoczono wymowne oceny wegierskiego historyka Marii Schmitd. Stwierdzala ona, ze to reka sowieckich tajnych sluzb kryla sie za histeria wokol mordow rytualnych, wzniecana w Slowacji w kwietniu 1946 r., na Wegrzech w maju 1946 r. (obok Kunmadars takze w Mezökövesd i Hajduhadhaza) oraz w Polsce w lipcu 1946 r. Zdaniem Marii Schmidt: "Sowieckie kierownictwo chcialo uwolnic sie od zydowskich warstw religijnych, burzuazyjnych i mieszczanstwa, ktore traktowali jako bazy 'kapitalizmu'; pragnelo zaostrzyc problemy mocarstw zachodnich, przyjmujacych zydowskich uchodzcow, a w szczegolnosci Wielkiej Brytanii, zajmujacej Palestyne. I wreszcie, przypisujac pogromy manipulacjom prawicowej 'reakcji', chciano umocnic na wschodzie i zachodzie Europy oboz komunistow, czlonkow partii i sympatykow zydowskiego pochodzenia (...)" (cyt. za Janos Pelle, A kunmadarasi pogrom. Shylock Hunniban II, "Magyar Nemzet" 15 marca 1991 r.).

Trzeba przyznac, ze wszedzie wladzom komunistycznym udalo sie osiagnac zamierzone efekty. Wsrod Zydow na Wegrzech, w Polsce czy Slowacji umacnialy sie sympatie prokomunistyczne, poczucie, ze tylko Armia Czerwona jest w tych krajach jedynym prawdziwym obronca Zydow wobec miejscowych "nacjonalow" i "reakcjonistow".

Nader wymowny pod tym wzgledem byl list Mora Reinhardta do prezesa religijnej wspolnoty zydowskiej na Wegrzech Lajosa Stöcklera z dnia 5 sierpnia 1946 r., wkrotce po pogromie Zydow w Miszkolcu: "Niech rosyjskie wladze wojskowe wypuszcza Zydow z kraju. Tak jednak, aby nie musieli sie oni starac nielegalnie o wydostanie. Do czasu zas, gdy bedzie trwal proces ich emigracji - a moze on ze wzgledu na sytuacje w Palestynie przeciagnac sie nawet do roku, dwoch lat - niech Armia Czerwona okupuje ten kraj w celu bronienia nas." (cyt. za J. Pelle: A kunmadarsi pogrom...). A wiec doszlo do jednoznacznego postulowania, by Armia Czerwona bezprawnie okupowala dluzej Wegry, tylko w celu bronienia Zydow przed niebezpiecznymi Madziarami! Powstawanie tego typu odczuc bylo szczegolnie cennym dla Sowietow efektem ich pogromowych prowokacji.

Najwyzszy czas, by badajacy sprawe antyzydowskich zajsc w Kielcach naukowcy polscy i zydowscy odeszli wreszcie od swoistego waskiego "polonocentryzmu" w tej sprawie i zwrocili uwage na badania nad przebiegiem i inspiracja dla podobnych pogromow w Slowacji czy na Wegrzech. Moze latwiej trafi sie w ten sposob na slady sprawcow wydarzen.

prof. Jerzy Robert Nowak
____________
Nasz Dziennik, 4 lipca 2002, Nr 154 (1347)


The Summit Times

E-mailSalski@dnai.com


© Copyright 2001 by Andrzej M. Salski